Proste w wykonaniu czekoladki - bez nadzienia. Chrupiące od masy pralinowej i wzbogacające smak zwykłej czekolady. Tak przygotowane czekoladki nie wymagają temperowania - wyszły lśniące i o dobrej konsystencji czekolady - rozpływającej się w ustach. Przepis po francusku - był na opakowaniu foremek o kształcie "pazurki".
SKŁADNIKI:
100 g ciemnej czekolady deserowej
2 łyżki pasty pralinowej*
1 łyżka masła w temp. pokojowej
WYKONANIE:
- Czekoladę rozpuścić w naczyniu ustawionym nad parą wodną - uważać, żeby para nie dostawała się do czekolady.
- Zdjąć czekoladę znad pary - dodać masło wymieszać do uzyskania jednolitej masy.
- Dodać pastę pralinową - wymieszać i od razu wylać do silikonowych foremek. Po wylaniu masy trzeba postukać kilkakrotnie foremką, żeby masa dotarła do wszystkich zakamarków** i dla wyrównania powierzchni - w razie potrzeby uzupełnić jeszcze masą.
- Schłodzić i zostawić do całkowitego stężenia w lodówce na ok. 3 godziny.
* Masa pralinowa: 150 g orzechów laskowych (mogą być inne) - uprażyć na patelni lub w piekarniku. Usunąć odchodzącą skórkę. 150 g cukru rozpuścić na patelni, na niedużym ogniu - wrzucić orzechy, zamieszać i wylać na papier do pieczenia lub matę silikonową do zastygnięcia. Wystudzoną pralinę zmiksować w młynku, czy malakserze do uzyskania konsystencji pasty. Z tej ilości otrzymałam ok. 1/2 szklanki pasty pralinowej - jest niesamowita w smaku, nie mogłam się od niej oderwać.
** Ja za mało postukałam, a jedną foremkę miałam z drobnym wzorkiem na dnie i nie wypełniła mi wszystkich zakamarków, choć gołym okiem wyglądały na bardzo ładnie wypełnione i gdyby nie powiększenie i ostrość w aparacie nie zauważyłabym tego.
SMACZNEGO!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz